В моім рідним селі, єдного дня, дідо Ваніо приніс з лісу маленьку саренку. Била так слаба, же сама не стояла на ногах, єй мама правдоподібно втопила ся в річці, коло котрой дідо єй нашли. В хижи оказало ся, же то єлонек, назвалисме го Тосєк. Кормилисме го як дітину- молоком з фляшки. Як підріс, обжерал вшитки мамини квітки, а найвеце любил пеларгоні. Барс любил ходити сой до ліса на спацери, аж єдного дня пішол і уж не вернул...
Тепер за кожним разом, як серни підходят під хижу маме надію, же то наш Тосєк зо свойом серніом родином...
***
W moim ridnym seli, jednoho dnia, dido Łanio prynis z lisu maleńku sernu. Była tak słaba, że sama ne stojała na nohach, jej mama prawdopodibno wtopyła sia w riczci, koło kotroj dido jej naszly. W chyży okazało sia, że to jelonok, nazwalysme ho Tosiek. Kormylysme ho jak ditynu- mołokom z flaszky. Jak pidris, obżerał wszytky mamyny kwitky, a najwece lubył pelargonii. Bars lubył chodyty soj do lisa na spacery, aż jednoho dnia piszoł i ne wernuł...
Teper za kożnym razom jak serny pidchodiat pid chyżu, mame nadiju, że to nasz Tosiek zo swojom serniom rodynom.
***
W mojej rodzinnej wsi, jednego dnia, dziadek Łanio przyniósł z lasu malutką sarenkę. Była tak słaba, że sama nie dała radę stać na nogach. Jej mama prawdopodobnie utopiła się w rzeczce, koło której dziadek znalazł sarenkę. W domu okazało się, że to jelonek, nazwaliśmy go Tosiek. Karmiliśmy go jak dziecko-mlekiem z butelki. Gdy podrósł, obżerał wszystkie kwiatki mojej mamy, a najbardziej lubił pelargonie. Bardzo lubił chodzić do lasu na spacery, aż jednego dnia poszedł i nie wrócił...
Teraz za każdym razem jak sarny podchodzą pod dom, mamy nadzieję, że to nasz Tosiek ze swoją sarnią rodziną...
Тепер за кожним разом, як серни підходят під хижу маме надію, же то наш Тосєк зо свойом серніом родином...
***
Teper za kożnym razom jak serny pidchodiat pid chyżu, mame nadiju, że to nasz Tosiek zo swojom serniom rodynom.
***
W mojej rodzinnej wsi, jednego dnia, dziadek Łanio przyniósł z lasu malutką sarenkę. Była tak słaba, że sama nie dała radę stać na nogach. Jej mama prawdopodobnie utopiła się w rzeczce, koło której dziadek znalazł sarenkę. W domu okazało się, że to jelonek, nazwaliśmy go Tosiek. Karmiliśmy go jak dziecko-mlekiem z butelki. Gdy podrósł, obżerał wszystkie kwiatki mojej mamy, a najbardziej lubił pelargonie. Bardzo lubił chodzić do lasu na spacery, aż jednego dnia poszedł i nie wrócił...
Teraz za każdym razem jak sarny podchodzą pod dom, mamy nadzieję, że to nasz Tosiek ze swoją sarnią rodziną...
Kiedyś w parku w Gorlicach, kiedy byłem na spacerze bodaj ze swoją chrzestną, zobaczyliśmy jeża, który leżał pod kupą liści i wystawał spod śniegu, rozbudzony. Wzięliśmy go ze sobą i przez jakiś czas mieszkał u mnie w domu - nazwaliśmy go Kuba. :) Jakbyśmy go wtedy zostawili, to on zapewne zginąłby, bo ponoć już nie bardzo miał jak z powrotem zapaść w sen - no nie znam się na tym... W każdym razie ten Twój Tosiek przypomniał mi o tej historii. :)
OdpowiedzUsuńта я тіж похвалю ся мойом історийом. Колиси мій уйко принес до нас малу сову! Так си жила пару дни аж ся эй здохло.
OdpowiedzUsuńTa ja tiż pochwalu sia mojom istoryjom. Kolysy mij ujko prynes do nas mału sowu! Tak sy żyła paru dny aż sia jej zdochło.
To ja też pochwalę się moją historią. Kiedyś mój wujek przyniósł do nas małą sowę. Tak sobie żyła parę dni aż się jej zdechło.
пiтек <3
OdpowiedzUsuńpitok <3
pitek <3